W sądzie nie ma miejsca na półśrodki i pertraktacje
Sędzia w ogóle nie powinien myśleć o tym, jak orzec ze względu na polityków czy swojego prezesa – mówi „Rz" sędzia Jarosław Matras z Izby Karnej Sądu Najwyższego. I dodaje, że jeśli spotkają go jakieś konsekwencje, to będzie to dowód na to, że nie jest to już państwo dla prawników, tylko polityków czy symetrystów.
Trzyosobowy skład sędziów Izby Karnej SN uchylił decyzję sędziego tej samej Izby, który do SN dostał się z rekomendacji nowej KRS. SN uznał, że postanowienie wydał sąd nienależycie obsadzony. Był pan sprawozdawcą w tej sprawie. Nie mieliście żadnych wątpliwości?
Każdy, kto zechce przeczytać postanowienie, zauważy, że sprawa ta w kontekście prawnym nie była prosta. Były dwa istotne problemy. Pierwszy, to musieliśmy ustalić, jak mają się opisane naruszenia Konstytucji RP, stwierdzone zresztą przywołanymi przez nas orzeczeniami TK, do kwestii związania – wynikającego z art. 190 ust. 1 Konstytucji RP – każdego organu państwowego treścią wyroku TK w sprawie U 2/20, w którego składzie nie zasiadali sędziowie prawidłowo powołani, ale od których nie odebrał prezydent ślubowania, a zasiadali ci, którzy zostali powołani przez Sejm VIII kadencji na miejsca sędziów powołanych zgodnie z konstytucją, a więc już zajęte w zgodzie z konstytucją. Uznaliśmy, że w sytuacji, gdy co do wyroku TK np. w sprawie K 34/15 (i innych) nie stwierdzono żadnych wad konstytucyjnych i sędziami są panowie Ślebzak, Hauser i Jakubowski, a do późniejszego składu TK są zastrzeżenia konstytucyjne, wynikające z innych orzeczeń TK, to przyjęcie, że obowiązują z mocy art. 190 ust. 1 Konstytucji RP wszystkie te wyroki, prowadzi do sprzeczności. Związanie SN wszystkimi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta